Łączna liczba wyświetleń

środa, 6 marca 2013

Rozdział 24 : Nowy dom

Kiedy podjechaliśmy pod dom. Nie co ja gadam. To nie był dom. To była willa. Teraz jest noc, a dokładnie 3. Bylibyśmy wcześniej ale moja kochani rodzice musieli poznać Harrego. Najbardziej jednak boli mnie fakt, że mam już nowego wroga. Mianowicie Paula. Nie lubię mieć wrogów. To nie tak, że muszę być lubiana ale chyba nikt nie lubi jak ktoś cię nie lubi. 
- No dobra moje gwiazdki ! Do łóżek. Pobudka o 8 ! - zawołał zdenerwowany Paul i popatrzył na mnie gniewnym spojrzeniem.
- Spoko - odparli jednocześnie
- Mam nadzieję, że będziecie wyspani. Inaczej to wszystko będzie twoja wina !
- Znowu zaczynasz ? - zapytał złośliwie zielonooki
- Nie, ja ją tylko informuję - odrzekł i złośliwie się uśmiechnął
- To te informacje wsadź se w dupe i się od niej w końcu odpierdol. 
- Dobra stopujcie. Jesteśmy zmęczeni. Chodźmy spać - zaproponował spokojnie Liam
- Zgadzam się - poparł go Zayn
Nie dziwię się, że go poparł. Zayn to śpioch. Mógłby przespać całe swoje życie. Willa miała 12 sypialni, 7 łazienek, 1 dużą kuchnię połączoną z jadalnią, salon z kominkiem (kocham kominek), siłownię, spiżarnię, pokój, w którym było pełno instrumentów i ich nagród, piwnicę, a na dworze basen i jacuzzi. Mogłabym tu mieszkać do końca życia ! Moje rozmyślenia przerwał Niall.
- To jak śpimy ? - zapytał podniecony
- Normalnie ? - odparłam ironicznie
- No jest 7 sypialni. To Dan z Liamem, Perrie z Zaynem, Lou z El, Harry z Sonny, ja z Julką i Lena.
- No aleś sobie to wymyślił - odrzekłam i przyjaźnie się do niego uśmiechnęłam.
- No a co nie podoba ci się ? W sumie nie masz nawet wyjścia.
- Czemu ?
- Bo w pokoju Leny jest łóżko jednoosobowe.
- Tak ale są materace - odparłam i wystawiłam mu język.
- Nie chcesz ze mną spać ? - zapytał rozczarowany loczek
- Chcę 
- No dobra to każdy wie co i jak. Okey. To idziemy kimać - odparł Niall i pociągnął Julkę w stronę sypialni.
W normalnych warunkach pomyślałabym, że Niall tak się zachowuje gdyż chce się z Julką przespać ale dzisiaj byliśmy już tak zmęczeni, że nikt nawet nie myślał o seksie. Nawet się nie zorientowałam a Zayna już nie było.
- Gdzie on jest ? - zapytałam wystraszona
- Pewnie śpi - odparła spokojnie Perry
- Serio ?
- No chodź zobaczyć - zaproponowała i pociągła mnie za rękę.
Rzeczywiście, kiedy doszliśmy Zayn już smacznie spał. Pierwszy raz tak dokładnie mu się przyjrzałam. Zawsze patrzyłam na niego jak na kolegę. Teraz jednak patrzyłam na niego jak na chłopaka. Tak ! Bardzo przystojnego chłopaka, z którym mogłabym się związać. I tak jednak wolę mojego Hazze. Widziałam, że Perrie ziewa i jest śpiąca, nie chciała jednak wyjść na wredną dlatego mnie nie wyganiała. Postanowiłam przejąć jednak inicjatywę.
- Wiesz Perrie, jestem zmęczona. Idę spać.
- Dobrze. Kolorowych snów - odparła i dostrzegłam na jej twarzy ulgę.
- Wzajemnie - odrzekłam i wyszłam z pokoju.
No tak. Inteligentna to ja jestem w chuj. Nie wiem gdzie mam iść. Postanowiłam zajrzeć do pierwszego pokoju. Przez przypadek weszłam do Lou i El. Akurat się przebierali.
- Oj, przepraszam - zaczęłam i zakryłam oczy ręką
- Nic się nie stało. Okey już jesteśmy ubrani - odparła El
- Harry ! - zaczął krzyczeć na całe gardło Lou
Po chwili do ich pokoju wpadł Hazza. 
- Coś się stało ? - zapytał zdyszany
- Ona się zgubiła - odparł i wskazał palcem na mnie
- Nie prawda. Po prostu zwiedzałam dom - odrzekłam i wybuchłam śmiechem, z własnej głupoty
- Mniejsza o to. Słońce pozwiedzasz jutro. Teraz chodź spać - powiedział loczek i wziął mnie za rękę.
Po drodze nie mogłam wytrzymać. Musiałam się o to zapytać.
- Ile będziemy tu mieszkać ?
- A co nie podoba ci się ? - zapytał zdziwiony.
- Podoba ale powiedz
- No... conajmniej dwa tygodnie a co ?
- Nie nic - odparłam i słodko się do niego uśmiechnęłam.
Dobrze, że Lou go zawołał bo ja bym się zgubiła - pomyślałam
Zanim doszłam z Harrym do pokoju przeszliśmy przez cały dom. Kiedy weszliśmy poczułam się niezręcznie. W moim domu wszystko było moje no i w każdej chwili mogłam wyprosić z pokoju Harrego a teraz ? Teraz mam się przed nim obnażać czy co ? Stwierdziłam, że od teraz będę zawsze zamykać drzwi w łazience. Nasze walizki stały koło szafy. Najchętniej od razu bym je rozpakowała żeby w tym czasie Harry zdążył usnąć ale nie pozwolił mi. Przebraliśmy się do piżam. Oczywiście on w pokoju a ja w naszej wspólnej łazience. Czułam się trochę niekomfortowo ale w końcu jest moim chłopakiem no nie ? Weszliśmy do łóżka i tak jak za pierwszym razem chłopak objął mnie w pasie i szeptał czułe słówka do ucha. Znowu niebo. Moje osobiste niebo. Nie wiem nawet kiedy usnęłam. Rano obudził nas, nie kto inny jak... Paul.
- Wstawaj Styles ! Ona może pospać, ty masz obowiązki. Podziękuj jej za wszystko ! - zawołał i wycofał się powoli z pokoju. Nigdzie jednak nie poszedł tylko z przedpokoju zawołał - No chłopcy wy też podziękujcie tej Sonny
Nigdy jeszcze nie widziałam żeby ktoś wyszedł z łóżka z tak zawrotną szybkością
- Jestem wyspany ! Oni też ! Odwal się od niej bo pożałujesz ! - zaczął krzyczeć Harry
- Dobra młody uspokój się 
- Nie, to ty przystopuj stary. Kocham ją. Jeżeli będziesz ją źle traktował to wylatujesz
- Pan Styles znowu sobie rządzi. A co jeśli chłopaki mnie nie zwolnią ? - zapytał ironicznie
- Jesteśmy braćmi. Nowego na twoje miejsce znajdziemy bez problemu - odparł Zayn.
Widocznie jemu też musiał już ten cały Paul, nieźle wleźć za skórę.
- Poza tym nawet jeśli nie. Mam już trochę kasy. Jeśli nie będę szastał starczy na długo a fanki i tak mnie nie zapomną - zaczął loczek ale Lou mu przerwał
- Co ty sugerujesz ?
- Ona jest dla mnie najważniejsza. Odejdę z zespołu.
Na te słowa sama wyskoczyłam z łóżka. Nie przejmowałam się nawet tym, że mam na sobie upięte bokserki i podkoszulkę. Harry tylko się do mnie słodko uśmiechnął a reszta (nawet Paul) lekko zarumienili. 
- Nie możesz odejść - zaczęłam ale mi przerwał
- Właśnie, że mogę. Nie pozwolę żeby ktoś cię źle traktował. 
Nie mogłam już się z nim sprzeczać gdyż właśnie o to mi chodziło. O to żeby był czuły i opiekuńczy. Paul znowu mnie przeprosił i dał im godzinę. W godzinę mieli się przygotować. Harry bardzo się denerwował a ja nie wiedziałam jak mogę mu pomóc. 
- Harry ? - zaczęłam niepewnie
- Tak ? - odparł słodko
- Czy ty mnie jeszcze kochasz ?
- Z sekundy na sekundę coraz bardziej. 
Podeszłam do niego i zaczęłam delikatnie całować. Moje ciało zaczęło coraz bardziej zbliżać się do niego. Wskoczyłam na niego a on trzymał mnie za pośladki. Nie przeszkadzało mi to. Każdy jego dotyk sprawiał mi przyjemność. Zaczęliśmy powoli przesuwać się w stronę łóżka. Kiedy już na nim byliśmy ściągnęłam Harremu marynarkę a on mi bluzę. Ciągle się całowaliśmy a nasze ciała były na siebie coraz bardziej napalone. Byłam gotowa. Tak czułam to. Chce tego. Chce z nim. Chce teraz. Zaczął delikatnie majstrować czy zamku moich rurek. Nie chciałam być mu winna dlatego postąpiłam dokładnie tak samo. Oboje mieliśmy odpięte zamki.
- Jesteś pewna ? - zapytał na chwilę się ode mnie odrywając
- Tak.
- Chcesz tego ? - zapytał ponownie
- Tak
Wiem co sobie myślicie. Dziwka. Po tak krótkiej znajomości już seks. To nie tak. Kocham go. Jestem w stanie oddać za niego życie. Wiem, że mnie nie skrzywdzi. Nie wyśmieje. Wiem, że przy nim mogę być sobą i czuć się bezpiecznie. Harry zaczął powoli ściągać mi spodnie kiedy do pokoju (bez pukania) wszedł jak gdyby nigdy nic Paul.
- Dobra Styles, dość tych czułości. Robota czeka !
Od razu szybko się od niego oderwałam. Widziałam, że był wściekły. Jak jeszcze nigdy. Myślałam, że go zabije. Jego  wzrok na pewno już to robił.
- Czy ty nie umiesz kurwa pukać ?
- Nie. Pośpiesz się królowa czeka. Ona jest ważniejsza od niej - odparł i popatrzył na mnie z pogardą, co od razu odwzajemniłam.
- Jeszcze słowo i nikt nie da ci pracy. Nawet kurwa w Himalajach.
- O właśnie. Muszę zrobić nową trasę
- To ci się nie uda, wiesz ? - zapytał złośliwie Hazza
- Ale co ?
- No nie rozdzielisz nas. Ona pojedzie wtedy z nami. 
Miałam dość tej rozmowy dlatego poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi, usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać. Czułam się bezsilna. Do wszystkich był miły oprócz mnie. Co ja mu zrobiłam ? To on był niewyspany czy oni ? Miałam dość. Żałowałam, że tu przyjechałam. A jeszcze 5 minut temu było tak super. Czułam, że mogę latać. Usłyszałam tylko jeszcze zdenerwowany głos Harrego.
- Spierdalaj i mi się na oczy nie pokazuj ! - krzyknął loczek i podbiegł do drzwi łazienki - Kochanie, otwórz proszę.
- Nie ! - krzyknęłam stanowczo dławiąc się własnymi łzami
- Proszę
- Nie !
- Dobrze to w takim razie nie idę do królowej.
- Dlaczego ?
- Bo nie otwierasz.
- Harry nie wygłupiaj się. Idź
- Nie. To co otworzysz ?
Wiem to był szantaż ale nie mógł spóźnić się do królowej. Wtedy nie tylko Paul by mnie zabił. Wyszłam z łazienki. Musiałam wyglądać epicko. Cały makijaż rozmazany. Podeszłam do Harrego i z całych sił się do niego przytuliłam
- Ja już tego nie wytrzymuję - odparłam
- Wiem. Spokojnie. On już ci więcej nic nie powie
- Jak to ?
- Zwolniłem go
- Co ??? 
- Tak. Nie pozwolę żeby ten chuj cie obrażał. Zrozum jesteś dla mnie najważniejsza - odrzekł a nasze spojrzenia się spotkały. 
Wiedziałam, że mówi prawdę. Po chwili do naszej sypialni weszły dziewczyny.
- Co się stało ?
- Długa historia - odparłam
- No mamy dużo czasu. Oni idą do królowej a my zamawiamy pizze - odparłam El
Uśmiechnęłam się słabo do Harrego i szepnęłam do ucha.
- Powodzenia
- Dzięki skarbie - odparł i musnął mnie w policzek.
Wyszedł. Wiedziałam, że Paul jest jeszcze w domu i bałam się go. Bałam się, że znowu coś mi powie a Harrego niestety już nie ma. I kto mnie obroni ? Na moje pytanie odpowiedziała Perrie.
- Nie martw się. Jak ci coś powie to tak mu wjadę na ambicję, że... - zaczęła ale Dan jej przerwała
- O, to możesz być spokojna ona serio umie wjeżdżać ludziom na ambicję.
Ciągle się bałam. Nie wiedziałam czy mówią prawdę. Usiadłyśmy w salonie i puściłyśmy telewizor gdzie miała lecieć transmisja ze spotkania chłopaków z królową. El poszła zamówić pizze a my siedziałyśmy dalej w salonie. Usłyszałam nadchodzące z góry kroki. Bałam się. Wiedziałam kto to. El w końcu była w kuchni i widziałyśmy ją, a te odgłosy dobiegały z tyłu. Bałam się jak jeszcze nigdy. Czy znowu coś mi powie ? Jak się zemści za stratę pracy ? Czy on mi coś zrobi ? Po chwili usłyszałam za sobą głos. To był Paul. Tak jak myślałam.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz