Łączna liczba wyświetleń

sobota, 9 marca 2013

Rozdział 27 : Znajmości

- Niall gdzie ty mnie ciągniesz. Mogłeś jeszcze spokojnie spać - odparłam i przystanęłam
- Musimy pogadać - zaczął ale mu przerwałam
- Chodzi o Harrego, tak ?
- Tak.
Moja twarz przybrała trupią postać. Nogi się pode mną uginały i myślałam, że się rozpłaczę.
- Bo chodzi o to, że - zaczął ale zobaczyło nas kilka dziewczyn i zaczęło wrzeszczeć.
- Patrzcie. To Niall ! - zawołała ładna blondynka
- Niall. Niall. Boże ! - krzyknęła niska brunetka
Normalnie śmiałabym się z tej sytuacji gdyż wyglądało to na serio zabawnie ale teraz nie było mi do śmiechu. Co Niall chce mi powiedzieć ? Co się stało ? Czy Harry chce ze mną zerwać ?
- Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie ? - zapytała słodko brunetka, która przerwała mi najważniejszą rozmowę w życiu.
- Jasne - odparł i zaczął pozować. 
Po 20 minutach mogliśmy spokojnie kontynuować.
- Niall proszę mów o co chodzi - powiedziałam rozhisteryzowanym głosem.
- Patrz. Nie wierz mediom. Wierz Harremu. Błagam cię Sonny.
- Ale o co chodzi ? - zapytałam a z oka wyleciała mi jedna łza, którą szybko wytarł swoją ręką.
No jasne, musiał zrobić taki gest ? - pomyślałam
Teraz to już nie leciały mi pojedyncze łzy. Płakałam "jak bóbr". Chłopak szybko zareagował. Blondyn się do mnie przysunął i mocno w siebie wtulił. Czułam jego ciepło. Czułam, że bardzo mu zależy na tym abym zastosowała się do co powiedział do mnie przed chwilą. Tylko czemu ? O jakie media mu chodziło ? 
- Niall, powiedz o co chodzi ? - zapytałam gdy już potrafiłam w miarę normalnie się zachowywać.
- Wierz Harremu. Proszę. Daj mu wszystko wytłumaczyć i nie naciskaj na niego - odparł nie przestając mnie przytulać.  
Po chwili zauważyliśmy, że jakiś ciulas robi nam zdjęcia więc gwałtownie się od siebie oderwaliśmy i ruszyliśmy dalej. Im bliżej byliśmy głównej ulicy tym więcej osób nas zatrzymywało. To autograf, to zdjęcie. Miałam już dość. Nie mogliśmy nawet spokojnie z nim pogadać. Kiedy doszłam do La Roche była 11.50. Bałam się. Teraz żałowałam, że się z nią umówiłam. Boje się co będzie. Niall szybko wyczuł mój strach i powiedział
- Nie martw się będzie dobrze. Ona cię nie zje.
- Bardzo śmieszne. Bardzo. 
- Staram się - odrzekł i wybuchł śmiechem - Jak ona w ogóle wygląda ?
- Nie wiem. Dawno jej nie widziałam. 
- Może przyprowadzisz ją kiedyś do nas ? - zaproponował nieśmiało
- Jasne. Jeśli będzie chciała. A o co chodzi z tym Harrym ?
- Za niedługo się dowiesz. Muszę już iść. Powodzenia - odparł, cmoknął mnie w policzek i poszedł.
Czułam się opuszczona. Bałam się tego spotkania ale czemu ? Czemu w ogóle się z nią umówiłam ? Głupio by było teraz się wycofać więc niepewnym krokiem ruszyłam do restauracji. 

Z perspektywy Harrego 
Czułem się jak skurwysyn. Jak mogłem być takim zimnym draniem ? Mam piękną dziewczynę a umawiam się z inną. Miałem jeszcze sporo czasu więc chodziłem bez celu. Po chwili zauważyłem tłum fanek. Nie miałem ochoty z nimi  rozmawiać więc poszedłem, w przeciwną stronę. Długo myślałem. Czemu tak zareagowałem na Taylor ? Czy ona zniszczy mój związek z Sonny ? Dlaczego ja nigdy nie potrafię być z dziewczyną dłużej ? Czy dobrze robię, że się z nią spotkam ? Co się stanie ? Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka. To była Taylor.
- Hej misiu ładny ! Gdzie jesteś ? - zapytała słodko a moje serce zaczęło szybciej bić.
- Yyy. Przepraszam - zacząłem nieśmiało ale mi przerwała
- Tylko nie mów, że mnie wystawiasz ?
- Nie, skąd. Tylko spóźnię się trochę. Będę za 10 minut. Przepraszam.
- Nie martw się. Rozumiem. Na ciebie nie idzie być złym. Czekam - odrzekła i się rozłączyła.
Ale ze mnie dupek. Jak można się spóźnić na spotkanie, które samo się zaproponowało ? Czułem się winny, dlatego po drodze kupiłem jej bukiet tulipanów. Doszedłem na miejsce po równych dziesięciu minutach. 
- Taylor, na prawdę cię przepraszam - odparłem i wręczyłem jej kwiaty
- Oj, Harry, to słodkie. Dziękuje - odrzekła i mocno mnie przytuliła. 
Poczułem jak moje ciało przechodzi ciepło. Pozytywne ciepło. 
- To gdzie idziemy ? - zapytała po chwili.
- Mam pomysł. Chodź - odparłem i ruszyłem przed siebie.
Po chwili Tay była na równi ze mną. Wybrałem restaurację mega ekskluzywną gdyż to wielka gwiazda no i do tego seksowna dziewczyna. Tak jak myślałem w restauracji nie było za wiele osób co umożliwiało nam spokojną rozmowę. W drodze wyciszyłem telefon. Na ekranie wygaszacza miałem moje zdjęcie z Sonny. Poczułem się tak źle jak jeszcze nigdy. W pewnej chwili chciałem ją nawet przeprosić i wrócić do domu ale gdy tylko zajrzałem w jej duże, niebieskie oczy moje poczucie winy znowu się wycofało.

Z mojej perspektywy 
Weszłam nieśmiało do kawiarni, w której byłam umówiona z Caroline. Siedziała tam piękna dziewczyna o kasztanowych włosach z jakąś starszą kobietą, mężczyzna z jakimś kolegą i piękna blondynka. Bałam się. Wiedziałam, że to ona. Co prawda wcześniej miała ciemne włosy ale w jasnych jej lepiej. Nie dziwię się, też bym się farbła. Podeszłam nieśmiało do stolika, w którym siedziała.
- Mogę ? - zapytałam cicho
- Niestety nie. Czekam na koleżankę. Przepraszam - odparła słodko
- Caroline, to ja - powiedziałam tym razem pewniej
- Sonny ?
- Nie moja babcia w kostnicy ! - krzyknęłam i obie od razu wybuchnęłyśmy śmiechem.
Tak mi tego brakowało ! Jej śmiechu. Jej wyglądu ! Jej charakteru ! Po prostu jej. Nawet Julka i Lena, nie potrafiły mi jej zastąpić. Ona była jedyna w swoim rodzaju. Wstała i mocno mnie przytuliła. Tak bardzo mi tego brakowało. Moje ciało nie chciało odrywać się od niej. Z oka spłynęła mi jedna łza. Szybko ją wytarłam żeby nie zauważyła. Żałowałam. Żałowałam, że ją wtedy zostawiłam i, że ostatnio nasze kontakty się pogorszyły. Pachniała tak jak zawsze. Słodko i intensywnie. Kiedy w końcu niechętnie się od niej oderwałam, usiadłyśmy naprzeciwko siebie. Szybko podeszła do nas młoda kelnerka.
- Dzień dobry. Co panie zamawiają ?
- Poproszę kawę z czekoladą i śmietaną - odparła ciepło Caroline
- Ja tak samo. 
- Dobrze. Dziękuje - odrzekła dziewczyna i poszła.
Zaczęłam dokładnie się jej przyglądać. Starałam się zapamiętać każdy zarys jej twarzy, tak jakbyś miały się już nigdy nie spotkać. Miała na sobie brązową skórzaną kurtkę, białą bokserkę, czarne rurki, szpilki i brązową torebkę. Rozpuszczone włosy, opadające delikatnie na jej ramiona i lekki makijaż. 
- Zmieniłaś się Sonny - odparła po chwili
- Wątpię. 
- Nie. Mówię serio. Jesteś chudsza i ładniejsza
- Dziękuje ty też. No i boska kurtka
- Nie, to ty jesteś zajebiście ubrana. Gdzie go kupiłaś ? - zapytała i wskazała na mój sweterek.
- Nie wiem. Pożyczyłam od El - odparłam bez namysłu
- Kto to El ?
- Moja nowa przyjaciółka.
- Rozumiem. No a co tam u ciebie ?
- Źle. Wręcz strasznie. Ja i Harry - zaczęłam ale mi przerwała.
- A właśnie. Ten chłopak, który cię przyprowadził to Harry ? - zapytała niepewnie
- Nie to akurat mój przyjaciel Niall 
- Niall. Harry. El ? Z czymś mi się to kojarzy - odparła i szeroko się uśmiechnęła
- No z One Direction. 
- No. Pamiętam, jak zbierałyśmy kasę na ich koncert ale długo nie przyjeżdżali i w końcu się wyprowadziłam. Na co wydałaś tą kasę ? - zapytała zaciekawiona
- Na ciuchy na koncert - odrzekłam bez namysłu
- Kogo koncert ?
- One Direction
- Kurwa mać ! Co ? Serio ? Widziałaś ich. Ale ci zazdroszczę. 
- To jak się zaraz o czymś dowiesz to eksplodujesz ! - zawołałam z łobuzerskim uśmieszkiem
- No mów bo się spuszczę.
Tak ! To cała Caroline. Te jej teksty i styl mówienia. Pasował mi do kogoś. Tylko do kogo ? Do Nialla ? Tak do blondasa. On był zupełnie taki sam. Wypisz, wymaluj.
- Przyjaźnię się z One Direction - odparłam po chwili czasu
- Tak, a ja to matka Teresa z Kalkuty i żelazna dziewica ! - zawołała, na co ja mimowolnie wybuchnęłam śmiechem.
- Na prawdę. Mogę ci to udowodnić ! 
- No, to dajesz.
Pokazałam jej zdjęcia z komórki. Miałam zdjęcie z El, Dan, Perrie, Lou, Liamem, Zaynem, Niallem no i najwięcej z Harrym. Kochaliśmy robić sobie zdjęcia. Szczególnie, na których jesteśmy razem.
- Kurwa mać. Kurwa mać. Ja pierdole ! I ty mi dopiero teraz mówisz ? - zapytała ze złością - Chwila, chwila. Skoro Harry ? Ty chodzi kurwa z Harrym ?
- Tak jakby - odparłam a moje oczy znowu zrobiły się szkliste.
- Co to znaczy tak jakby ? Pokłóciliście się ? Skrzywdził cię ? Powiedz tylko słowo a oderwę mu chuja ! - zawołała ze złością
- Jasne. Mówisz jak mój tata - powiedziałam ironicznie
- No a co ? Niech se chłopak nie myśli, że jak jest gwiazdą to może robić co chce i nie zważać na uczucia innych.
Miała rację. Zawsze tak było. Chłopak mógłby być największą gwiazdą świata a jeśli skrzywdził kogoś bliskiego nie miał u niej szans. Ucieszyłam się, że tak mówi
- A tamten to był Niall ? Tak ?
- Tak - odparłam krótko
- Myślisz, że mnie polubi ? 
- Spróbowałby nie ! Ale tak serio to nie wiem bo - zaczęłam ale ona mi przerwała
- Bo ?
- Bo Julka wczoraj mówiła przy zespole głupie rzeczy na twój temat - odparłam zgodnie z prawdą
- Panna Ograniczam Kontakty Z Innym Caroline Bo Myślę Że Jestem Najważniejsza Na Świecie, mówiła o mnie złe rzeczy ? - zapytała ironicznie
- Nie mów tak.
- A co mówiła panna idealna ? Boże jaka pizda ! - zawołał wściekle
- No mówiła, że cię nie lubi a reszty nie słyszałam bo poszłam do pokoju. Nie miałam ochoty tego słuchać
- Nie dziwię się. Jezu jaka suka. 
- Mniejsza o to. Może wpadniesz dzisiaj do nas ? - zaproponowałam nieśmiało.
- Nie - odparła stanowczo 
- Czemu ?
- Skoro mówiła o mnie takie rzeczy muszą mieć teraz o mnie zajebiste zdanie
- Coś ty ! Oni tacy nie są. A poza tym to nawet nie był mój pomysł tylko Nialla - powiedziałam zgodnie z prawdą.
Wiedziałam, że od zawsze strasznie podobał jej się blondyn dlatego nawet nie ukrywała, że się cieszy.
- Tylko, że jest jedna rzecz 
- Jaka ?
- On chodzi z Julką ?
- Co ? Jak można chodzić z taką dziwką jak ona !
- Przestaniesz w końcu ! Możecie się nienawidzić ale nie wciepujcie na siebie przy mnie, zgoda ?
- Zgoda. 
- To wpadniesz ?
- No nie wiem 
- Dlaczego ? - zapytałam smutno.
- Bo mogę nie znieść jej widoku i się na was porzygam !
- Dobra to nie ma sensu. Ja idę ! - odrzekłam i wstałam ale pociągnęłam mnie za nadgarstek i powiedziała.
- Przepraszam, już nie będę. Zostań !
Szczerze ? Nie miałam ochoty wychodzić. Jeszcze tyle chciałam jej powiedzieć. W końcu przyszło nasze zamówienie, o którym już nawet zapomniałam. 
- No to wpadniesz ? 
- A mogę z Katie ? - zaproponowała nieśmiało
- Jasne. A co tam u niej ?
- A ma chłopaka Scotta i się na niego jara. Mieszkamy razem w ładnym mieszkanku, tu niedaleko. Zaprosiłabym cię do domu ale Katie zrobiła syf i teraz razem ze swoim adonisem sprząta.
- Spoko. 
- Poczekaj, zadzwonię do tej sieroty. 
Po tych słowach wyciągnęła ze swojej brązowej torby telefon. 
- Halo ! Katie, posłuchaj. Jestem z Sonny i ona się pyta czy możemy jutro wpaść do niej i chłopaków z One Direction - chwila ciszy - Mówię serio. Masz ją - odparła i podała mi telefon.
- To prawda ? - zapytała szybko
- Cześć. Też miło mi cię słyszeć. 
- Dobra. Skończ. Powiedz to prawda ?
- Tak - odparłam krótko.
- Będziemy na pewno 
- Cieszę się
- Ja też. Kocham cię
- Ja cię też - odparłam i podałam komórkę Caroline.
Kontynuowałyśmy naszą rozmowę.
- No to co z tobą i Harrym ?
- Właśnie nie wiem. Czuję, że coś się zmieniło. On już nawet nie chce mnie dotykać. 
- Chyba przesadzasz - odparła spokojnie
- Nie prawda. Wiem co się dzieję.
- Sama wiesz, że to babiarz. Pamiętasz ? Sama byłaś i jesteś ich fanką więc wiesz o nich dużo rzeczy. Harry zmienia dziewczyny jak rękawiczki i nie zmienisz tego. 
- No dzięki ci bardzo
- Wiesz o co mi chodzi ?
- Właśnie nie
- Nie zmienisz tego. Musisz to zaakceptować. Nie wiem w jaki sposób on na ciebie patrzy, w jaki sposób do ciebie mówi. Jutro zobaczę i zorientuję się co i jak, dobrze ? A teraz spokojnie. Powiedz, gdzie ty mieszkasz ? 
- Nie wiem. Nie znam adresu. Wieczorem napiszę ci esemesa. Wiem, że to willa. Mieszkamy w niej wszyscy. My i ich dziewczyny
- Jakie one są ? zapytała zaciekawiona
- Zajebiste. Miłe, ładne i ogólnie idealne 
- Ale będę mieć kompleksy
- Pojebało cię ? Ładna jesteś  
Nie odpowiedziała mi co zrozumiałam za zgodę. Opowiedziałam jej wszystko od początku. Wszyściusio. Wiedziała nawet więcej niż Lena i Julka. Po jakimś czasie spojrzałam na wyświetlacz i miałam 10 nieodebranych od Leny. Od razu do niej oddzwoniłam.
- Co się stało ? - zapytałam zdenerwowana
- Harry. Musisz szybko przyjść. Nie słucha się nikogo i mówi, że poczeka na ciebie. Błagam cię Sonny. 
- Co mu jest ? - zapytałam zmartwiona
- Pijany jak świnia - odparła śmiertelnie poważnie
- Serio ? Dlatego dzwonisz ?
- Tak. Błagam cię. Siedzisz już z Caroline osiem godzin. Chodź do domu w trybie now ! - wykrzyknęła
- Dobrze już idę - odparłam i schowałam komórkę do torebki.
- Co się stało ? - zapytała troskliwie Caroline
- Nie wiem sama. Napiszę później. Muszę iść. Nie gniewaj się. Pa ! - powiedziałam i szybko ją cmoknęłam w policzek na pożegnanie.
- Spoko. Pa
W drodze przypomniałam sobie, że nie zapłaciłam za siebie. Głupia ja ! Oddam jej jutro. Czemu Harry ich nie słucha ? Nie słucha Lou ? Musiało się coś strasznego stać. Do domu miałam spory kawałek więc zaczęłam biec. Bałam się, że mogę usłyszeć te słowa, których najbardziej się bałam.

Z perspektywy Harrego
Teraz na prawdę czułem się jakbym ją zdradzał. Usiadłem naprzeciwko Taylor co było DUŻYM błędem. Przyglądałem się jej twarzy. Jej idealnym rysom, jej intensywnie, niebieskim oczom, jej małym, wąskim ustom, które błagały mnie abym się w nich zatopił. 
- Czemu mi się tak przyglądasz ? - zapytała po chwili
Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Strasznie mnie zawstydziła tym pytaniem. Jedynie co, to udało mi się wywołać uśmiech na mojej twarzy.
- Ja się nie dziwię, że te fanki cię kochają. Sama zakochałam się w twoich oczach, włosach, uśmiechu i dołeczkach - odparła na bezdechu.
Do czego ona zmierza ? Znowu zapomniałem po co tu przyszedłem. Chciałem tylko ją oglądać. Ciągle. Nawet przez cały dzień. Wyobrażałem ją sobie nago w moich ramionach. Myślałem, że mi stanie. Ona jest taka piękna. Najładniejsza dziewczyna jaką w życiu widziałem. O kurwa co ja pomyślałem ? Najładniejsza ? Nie ? Najładniejsza jest Sonny. Powoli sam przestawałem w to już wierzyć. Uświadomiłem sobie prawdę. Taylor podoba mi się bardziej. Ale czy ma ona cechy, które będą mi odpowiadać ? Co mam teraz zrobić ? Zdradzać Sonny ? Lecieć na dwa fronty ? Co mam kurwa zrobić ? Dalej jej się przyglądałem. Nie wiedziałem co mam zrobić. Wiedziałem tylko, że nie pozwolę Taylor odejść. Wiem też, że teraz już nie będę umiał nawet dotknąć Sonny palcem. Nie chcę ! Nie mam ochoty ! Nie potrafię !
- Harry, postawię karty na stół - zaczęła po dłużej chwili ciszy, przepiękna blondynka
- Tak ?
- Czy ty jesteś mną zainteresowany ? - zapytała, a jej oczy czekały na moją odpowiedź.
Co miałem powiedzieć ? Prawdę ? Kłamstwo ? Postawiłem na prawdę.
- Tak, i to bardzo 
- Cieszę się. Bo ty też bardzo mi się podobasz, Harry.
Myślałem, że umrę w tym momencie ze szczęścia. Mega dupa gada, że jej się podobam. Do tego gwiazda światowego formatu. Byłem w niebie. Lepiej ! Byłem w ekstazie. Nie obchodziła mnie Sonny. Postanowiłem jak najszybciej to zakończyć i związać się z Taylor. Jak już kiedyś wspomniałem mam tylko 19 lat i chcę korzystać z życia. Taylor jest od Sonny ładniejsza, bardziej utalentowana, ma lepszy charakter, jest doświadczona i ogólnie lepsza, pod każdym calem. Dużo rozmawialiśmy i wiele się o sobie dowiedzieliśmy. Około godziny 17, Taylor wypowiedziała słowa, których tak bardzo nie chciałem usłyszeć.
- Muszę wracać. Jutro mam wywiad. Przepraszam 
- Rozumiem cię. Nie martw się, piękna - odparłem i nie żałowałem, że to powiedziałem, czułem się wręcz dumny.
- Chodź - odparła i wzięła mnie pod rękę. 
Wiedziałem co zrobię po przyjściu do domu. Powiem tak "Sonny to koniec. Przepraszam, moje serce należy do innej. Przykro mi. Możesz mieszkać w tym pokoju z Julką a ja będę w jej. Zgoda ? Zostańmy przyjaciółmi''. Nie miałem już ochoty o niej myśleć, kiedy miałem moją Tay. 
- To gdzie moja ślicznotka mieszka ? - zapytałem i uwodzicielsko się uśmiechnąłem.
- Blisko. Tylko 10 minut drogi, spacerkiem - odparła i odwzajemniła uśmiech.
- Szkoda.
- Czemu ?
- Bo mam cię jeszcze dziesięć minut dla siebie - odpowiedziałem zawiedziony.
Przez całą drogę żadne z nas się nie odzywało. Pomimo tego nie było nudno. Z Sonny zawsze cisza była dla mnie czymś strasznym. Z Taylor mogę milczeć cały dzień i będę czuł się dobrze. Boże ! Czy ja zawsze będę je do siebie porównywał ? Maskara. Kiedy doszliśmy odprowadziłem ją pod same drzwi. Nie mogłem wytrzymać, jej usta za bardzo mnie kusiły. Były jak zakazany owoc a ja czułem się jak Ewa. Musiałem ich spróbować. Chwyciłem ją delikatnie w pasie i przyciągnąłem do siebie. Wiedziałem co się zaraz stanie. Co będzie jak przyjdę do domu ? Nie obchodziło mnie to jednak. Ważna była tylko ona. Nachyliłem się nad nią i zacząłem całować. Powoli, namiętnie. Musiałem cmoknąć każdy kawałek jej ust. Musiałem ! Położyła jedną rękę na moim ramieniu a drugą dała we włosy. Chciałem aby to się nie kończyło. Nasz pocałunek był coraz bardziej intymniejszy. Zacząłem delikatnie posuwać ją w stronę drzwi. Kiedy już osiągnąłem swój cel, oparłem na nich ręce i dalej całowałem. Jej usta były lepsze niż Sonny. Bardziej zachłanne i podniecające. Gdybym mógł wybrać jeden pocałunek z Taylor lub tysiące pocałunków z Sonny, wybrałbym to pierwsze. Chciałem żeby zaprosiła mnie do domu. Aby ta chwila się jeszcze nie skończyła. Aby jej nie przerywała. Niestety przerwał nam dźwięk jej dzwonka.
- Przepraszam, muszę to odebrać - odparła i odeszła na bok
- Akurat teraz ? No dobrze. Dobra. Spoko ale później chcę mieć cały tydzień. No dobra. Pa 
Wróciła już w gorszym humorze.
- Coś się stało, kochanie ?
- Tak. Muszę wyjechać na tydzień ale później wrócę i mam tydzień wolnego
- Szkoda. No ale ten drugi tydzień mi się podoba. Odbijemy sobie. 
- Sie rozumie. Dobrze ja już idę. Kocham cię
- Ja też cię kocham, jak jeszcze nikogo innego.
Uśmiechnęła się uwodzicielko i weszła do domu. Tak chciałem być tam z nią. Nie chciałem wracać do domu. Nie chciałem widzieć Sonny. W ogóle najlepiej gdyby musiała wyjechać lub gdyby w ogóle jej nie było. Ułatwiłoby mi to życie. A tak jeden, duży problem więcej. Poszedłem do pubu. Nie pamiętam ile wypiłem. Wiem tylko, że do domu przyprowadził mnie jakiś Luke. Podziękowałem mu i wszedłem do domu.
- Harry ! Pojebało cie ? Jesteś pijany jak prosie - odparł Lou
- Już do łóżka ! - zawołał Liam
- Nie. Najpierw podgadam z Sonny a później pójdę nawet do piekła - odparłem bez namysłu.
- Do piekła ? Co ty pierdolisz ? - zapytał wściekle Zayn
- Dowiesz się jutro. Gdzie ona jest ? Sonny ! Sonny ! Gdzie jesteś ? - zapytałem, nie wiem nawet kogo
- Nie ma jej. 
- To zadzwońcie do niej !
- Prześpij się, jutro jej powiesz - zaproponował spokojnie Liam
- Spierdalaj. Idę jej szukać.
- Lena, zadzwoń do niej a ty Harry połóż się - zarządził Lou
Lena wyszła z pokoju i wróciła po 5 minutach
- I co przyjdzie ? - zapytałem niepewnie
- Tak, przyjdzie.
- Znowu nam zespół wieczór. Mam tego dość ! Idę spać - odparła Perrie
- Kochanie, zaczekaj ! - zawołał Zayn i pobiegł za swoją dziewczyną
Skoro jej zepsułem dzień, to co powie Sonny, jak zaraz się dowie, że zepsułem jej całe życie ? Dobrze, że byłem pijany bo inaczej chyba bym jej tego nie umiał powiedzieć. Po 30 minutach wbiegła zdyszana do pokoju a ja już wiedziałem, jak i co jej powiem. Chuj ze mnie. No ale życie ma się jedno. Chcę je wykorzystać jak najlepiej. Popatrzyłem na nią i czułem tylko wstręt i obrzydzenie do niej. Nie wiem czemu akurat takie uczucia ale trudno. Myślałem tylko o Taylor. Jej oczach, uśmiechu, ciele, figurze, głosie, ustach, ruchach, dotykach, gestach. Ideał. Nigdy do nikogo nie czułem czegoś takiego jak do Taylor. Ona teraz jest moim światem i nic oraz nikt inny się nie liczy.

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz